Pachnie jak cisza – Eau de Ki i rytuał skóry

Eau de Ki – japoński eliksir, który pachnie jak cisza
Nie wiem, czy to jeszcze kosmetyk, czy już rytuał. Eau de Ki pojawiło się w mojej pielęgnacji nieśmiało – jakby szeptem – i zostało z miejsca. Nie tylko zadziałało na moją skórę, ale też... na głowę. Uspokaja mnie. I choć nie jestem fanką wielkich słów, to nie mogę tego opisać inaczej niż: głębokie ukojenie.
To lotion fermentowany – i to dosłownie. Powstaje w glinianych naczyniach, zwanych Nanbangame, przez sześć miesięcy. Zioła, korzenie, ekstrakty – żeń-szeń, piwonia, reishi, jujube – wszystkie te składniki łączą się ze sobą powoli, w ciszy. Efektem jest lekka, złotawa ciecz, która nie przypomina żadnego toniku, serum ani kremu, jaki wcześniej miałam.
🧪 Czym właściwie jest Eau de Ki?
To produkt powstały w Japonii, tworzony przez rodzinę Sasaki od 1926 roku. Fermentowany lotion, który łączy wiedzę medycyny kampo z długim dojrzewaniem składników. Jego działanie nie polega na szybkim efekcie – ono rośnie, dojrzewa razem z Tobą.
Zawiera naturalny fermentowany alkohol, który nie wysusza, a wręcz przeciwnie – pomaga składnikom aktywnym głębiej wnikać w skórę, jednocześnie ją nawilżając i tonizując.
I choć wszystko to brzmi dość naukowo – dla mnie to przede wszystkim kosmetyk, który "oddycha" z moją skórą.
A ten zapach...
Zatrzymam się tu na chwilę. Bo zapach Eau de Ki to coś niezwykłego. Nie jest ładny w klasycznym sensie. Nie pachnie jak perfumy, nie przypomina świeżości ogórka ani lawendowej mgiełki. To zapach ziół, korzeni, lekko wilgotnej ziemi i starej apteki – ale takiej japońskiej, ciszej pachnącej, ciepłej. Dla mnie to rodzaj aromaterapii. Pachnie jak coś, czego nie da się podrobić. Jak wnętrze świątyni z drzewa.
Ten zapach mnie wycisza. I już sam ten fakt sprawia, że chcę wracać do tego rytuału wieczorem.
Jak go używam?
Czasami – gdy czuję, że skóra jest zmęczona – nakładam Eau de Ki dłońmi na wilgotną twarz. Innym razem sięgam po wacik i przykładam go do policzków jak kompres. Lotion cudownie „wsiąka” – i znika. Ale skóra rano jest inna. Bardziej równa, świetlista, spokojniejsza.
Mam też klientów i klientki, którzy używają go na szyję, dekolt, a nawet dłonie. Bo jego działanie nie ogranicza się do jednej strefy – to całościowe odczucie lekkości.
🪷 Dla kogo?
Dla tych, którzy chcą mniej. Którzy mają dość produktów działających „na już”. Którzy szukają równowagi. I którzy czują, że pielęgnacja może być czymś więcej niż tylko oczyszczaniem i nawilżaniem.
Eau de Ki nie ma daty ważności. To produkt, który dojrzewa razem z Tobą. Tak samo jak skóra, która potrzebuje czasu, spokoju i dobrego dotyku.